MENU

Wystawy

BARLINEK, DĘBNO, SMOLNICA, PYZDRY

PAŹDZIERNIK
 
Galeria BWA
 
Wystawy towarzyszące:
- malarstwo Juliusza Piechockiego 
- rysunek Aleksego Nowaka
 
Każdą salę Biura Wystaw Artystycznych i Centrum Promocji Stilonu zajęły prace artystów, którzy uczestniczyli w wakacyjnych plenerach organizowanych przez Annę Szymanek: w Dębnie, Barlinku, Smolnicy i Pyzdrach. W holu Centrum promocji Stilonu – rysunki Aleksego Nowaka; w salach centrum – nowości Juliusza Piechockiego; na antresoli – linoryty Andrzeja Załeckiego, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu.
Przy wejściu dwa obrazy z motywem okien, przez które wyziera krajobraz – motyw charakterystyczny dla malarstwa Jerzego Wojciecha Bieleckiego. Po wystawie oprowadza Anna Szymanek, gorzowski artysta- plastyk, komisarz każdego z plenerów:
- „Ściany białego dnia” – jest na tym obrazie wieża pałacu w Smolnicy. Drugi z obrazów Bieleckiego zostanie w Barlinku – tutaj w oknie widać jezioro barlineckie. Pamiętam, była niesamowita burza, siedzieliśmy na tarasie pensjonatu „Pod sosnami”, wpatrzeni w te chmury, przerażeni, wciśnięci niemal w ścianę. Nie mogliśmy jednak oderwać od nich wzroku… Te łodzie zatopione w Jeziorze Barlineckim, też są Bieleckiego – malowane jednak pod wpływem innego przeżycia. 
- Jestem szczęśliwa, że tak różnorodne są obrazy na tej wystawie, że udało mi się zaprosić tak różnych kolegów. No i że oni wracają na plenery. – To są prace Mirosławy Smerek- Bieleckiej. Powstały pod wpływem bardzo silnych przeżyć z naszych wycieczek w teren. Pokazywałam kolegom różne miejscowości i rozsypujące się pałace, a ona z tych wycieczek wracała cała roztrzęsiona. Tak, to przeszłość.
Tego pola makowego z obrazu Ryszarda podczas naszych spacerów nie zauważyłam, dopiero on zwrócił mi uwagę: zobacz co się tutaj dzieje. Prawdziwie czerwona plama, a za nią, za wzgórzem – piękny pejzaż. - Koniec z realizmem. Tu znowu jakieś baśniowe stwory przy zupełnie „dzisiejszej” żaglówce.
- A te tarasowe ogrody z dziwną perspektywą? – To jest tryptyk, bardzo interesujące malarstwo Beaty Jurkowskiej. Ona nakłada i nakłada – jedną warstwę na drugą. Jeden obraz powstaje przez trzy tygodnie. Codziennie widzieliśmy zresztą inny obraz: dziś była czerwona plama, a już jutro – zielona. 
Jak się okazuje, Leszek Kurek – kolejny autor wystawianych prac – wie, że Boruta to również nazwa odmiany owsa. Znalazł w jednej z klas szkolnych podczas pleneru półkę, na której ktoś zostawił drewniany krzyżyk obok wiązanki owsa oznaczonej karteczką z nazwą – zestawienie szokujące. Kurek wykorzystał je w swoim malarstwie: bardzo precyzyjnie kładzionej farbie olejnej. Odrapany parkan Wojciecha Tęczy, to znowu przeniesione techniką własną na zwykły papier fotografie, podkolorowane tak, że każdy odcień podkreśla jedną z warstw zużywanej przez lata na malowanie tego parkanu farby. Są też bukiety kwiatowe Małgorzaty Lalek i jej miniaturowy pamiętnik pleneru…; Aleksandra Pezda, Głos Gorzowski 17.10.1997 r.


wróć